Emocjonalny rollercoaster sukcesu

Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri jest filmem, który dostanie Oscara nawet jeśli będę musiała sama takowego zrobić, spakować i wysłać jego twórcom. To zdecydowanie mój faworyt do statuetki i jeden z najlepszych filmowych obrazów jakie widziałam w ciągu ostatnich kilku miesięcy.


 Idąc na przedpremierę Trzech Billboardów... nie wiedziałam o nich praktycznie nic. Nie oglądałam zwiastunów, nie czytałam żadnych recenzji. Pewnego wieczoru po prostu miałam ochotę na kino, więc zebrałam się leniwie do tego położonego najbliżej wybierając randomowo repertuar i zaskoczyłam się, bo przeżyłam naprawdę niesamowity seans, który wbił mnie w fotel od pierwszej do ostatniej minuty. Wiele osób określa ten film jako 'emocjonalny rollercoaster' i ja również się pod tymi słowami podpisuję - płakałam i śmiałam się na zmianę przez cały czas.

 Ten śmiech to właśnie taki paradoks, bo nie mamy tu przecież do czynienia z zabawną historią. Mildred Hayes jest samotną matką, której córka pewnego dnia zostaje brutalnie zgwałcona i zamordowana. Akcja filmu rozgrywa się kilka miesięcy po tym wydarzeniu, kiedy nadal nic nie wiadomo o sprawcy zbrodni, a lokalne władze nie przejawiają większego zainteresowania tematem. Kobieta postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i wynajmuje tytułowe trzy billboardy za Ebbing, gdzie umieszcza prowokacyjny przekaz skierowany do miejscowej policji, a w szczególności do szeryfa Billa Willoughby'ego. Jak można łatwo się domyślić, wiadomości te wywołują burzę wśród ludności, a Mildred rozpoczyna otwartą wojnę o sprawiedliwość.

 Martin McDonagh, reżyser, funduje nam niezapomniane emocje. Czym jest ten film, dramatem, komedią, westernem, trochę kryminałem? Nie sposób jednoznacznie określić, bo łączy w sobie wszystkie te gatunki (i robi to świetnie!). Jednym z najważniejszych elementów są dialogi - mogą z pozoru się wydawać naprawdę grubymi nićmi szyte, ale ich błyskotliwość i brutalność jest wyważona idealnie. Specyficzny, ciężki czarny humor nie każdemu może podpasuje, ale dobrze współgra z charakterami postaci. 

 Mamy tutaj naprawdę znakomicie zarysowanych pod względem nieoczywistego tła psychologicznego bohaterów. Począwszy od Mildred, silnej, niezależnej kobiety, przez szeryfa Willoughby'ego, który podejmuje na pewnym etapie życia bardzo ciężką i trudną decyzję, po funkcjonariusza policji Jasona Dixona, z pozoru typowego gliniarza-idioty, jednak skrywającego gdzieś w głębi siebie drugą twarz. Ten film to też niezły portret zamkniętego w małym miasteczku nieco zaściankowego społeczeństwa, dobrze widoczny w, swoją drogą rewelacyjnej, scenie z księdzem.


  Przejdźmy do gry aktorskiej, która no, krótko mówiąc, zmiata z powierzchni ziemi. Czytałam, że kilka ról w filmie zostało napisanych stricte pod określonych aktorów. Frances McDormand jako Mildred Hayes jest dosłownie do bólu autentyczna, a jej emocje żywe i prawdziwe. Trzymam za nią kciuki w walce o Oscara, tak samo jak za Sama Rockwella, którego rola również robi ogromne wrażenie. Woody Harrelson miał trochę za mało czasu ekranowego żeby aż tak mnie do siebie przekonać, ale nie odstaje od reszty i reprezentuje swój normalny bardzo wysoki poziom, a postać szeryfa w jego rękach staje się również porażająco realna.

 Muzyka też jest dobrym elementem i też warto krótko o niej wspomnieć. Idealnie wpasowuje się w ogólny klimat Ebbing - kawałki w rytmach country kojarzą mi się z amerykańskimi westernami.

 Dla mnie ten film mógłby trwać i trwać, żałowałam każdej minuty, która przybliżała jego koniec. Mimo tego, że w ostatecznym wydźwięku jest to obraz raczej smutny, będę do niego na pewno wracać regularnie (już teraz jestem po dwóch seansach). Mildred jest przykładem bohaterki, która mimo przeciwności losu walczy i brnie naprzód szukając sprawiedliwości, prowadząc samotną walkę z zamkniętym społeczeństwem i utartymi schematami. Jej ironia, sarkazm i riposty na pewno zostaną ze mną na długo, a czwartego marca będę całą sobą z Frances i całymi Trzema Billboardami... podczas wyścigu o Oscary. Dawno, naprawdę dawno nie było w konkursie tak mocnego kandydata i z całego serca wierzę, że zostanie należycie doceniony.


ocena: 10/10
oglądałam w: kino Mikro w Krakowie



                                                                                                                                                              Emilia Gondek

W najbliższym czasie prawdopodobnie pojawią się materiały dotyczące

#ThePost
#PrzewidywaniaOscarowe
#OscarShorts
#PlanB
#PomiędzySłowami




  






Komentarze

Popularne posty